sobota, 8 czerwca 2013

3.nie mam wątpliwości, że Cię kocham. czasami tylko zastanawiam się kurwa za co.


Zgubiliśmy się pomiędzy 'wybacz' a 'wróć'.

Ta dziewczyna, która cały dzień śmieje się, uśmiecha i rozbawia wszystkich wokół. Ta dziewczyna, która wręcz ocieka optymizmem po nocach płacze i szlocha. Krzyczy z bólu, wije się na łóżku jak dźgana nożem. Tak, rozkochał ją w sobie jakiś skurwysyn..

Takie jest już życie. Śmiejemy się by potem zalewać się łzami. Wywołujemy zazdrość, by potem zazdrościć. Kłamiemy by potem słuchać kłamstw. Kochamy by potem cierpieć.

i wiesz co? będę życzyła Ci szczęścia mimo tego, że moje marzenia spełniają się innej osobie. pokażę, że jesteś najważniejszy i Twoje szczęście jest dla mnie ważne.


nie mam wątpliwości, że Cię kocham. czasami tylko zastanawiam się kurwa za co.

co robimy najczęściej? kłócimy się, czekamy na siebie i walczymy z uporem osła. a wiesz co jest najpiękniejsze? potrafimy sobie wszystko wybaczyć, nie zapominając, że jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy. pilnujemy tylko, by to nie zatruło naszej miłości, reszta jest nieważna.

gdzie zdobyłeś tą zdolność, że nawet gdy cały świat się wali masz na to wyjebane?


spierdoliło się między nami i szczerze mówiąc nie mam już ochoty walczyć po raz kolejny o tą niby `naszą` miłość.

Mówią mi, że on nie jest dla mnie, że znajdę kogoś innego, lepszego. Kogoś kto zasługuje na moją miłość i będzie ją doceniał i odwzajemniał. A tak naprawdę nie mają pojęcia, że ja każdego nowo poznanego chłopaka porównuje do niego, ba! Ja nawet szukam w nim chociaż najmniejszego podobieństwa do niego. I wiesz co się okazuje? Że nie ma nikogo tak pociągającego i zachwycającego jak on! Nie ma i nie będzie, bo to właśnie on jest tak cholernie nieosiągalny dla mnie. Więc nie każcie mi rezygnować z marzeń, bo po stokroć powtarzaliście, że one się spełniają.

Zmieniło się moje podejście, ale nie uczucia

Gdyby tęsknił to by powiedział. 
Gdyby chciał to by napisał. 
Gdyby kochał to by się starał.


widzisz go, i wiesz że mógłby zastąpić ci powietrze..
i po raz pierwszy czuje, że mogłabym przetrwać całe to piekło, tylko po to by móc trzymać Cię za rękę.najpiękniejsze z uczuć, kiedy stoisz z plastikowym kubkiem po brzegi wypełnionym wódką, a w sercu czujesz trzaskające w nich drzwi ze względu na panujący przeciąg spowodowany pierdoloną pustką. ulga. zwyczajne wypranie uczuć i powieszenie je wraz z bielizną na sznurku.
Grasz na moich uczuciach, jak nikt inny. Niby jesteś, a jednak Cię nie ma. Odezwiesz się raz na jakiś czas i tyle. Nie ma już tych całonocnych rozmów, po których ciężko było rano wstać, ale po których robiło się jakoś lżej na duszy. Nie ma już tych głupich rozmów o byle czym. Teraz ja mam swój świat, a Ty swój. Trochę przykre, że dwóch ludzi, których niegdyś tak dużo łączyło, teraz zachowują się, jakby byli dla siebie zupełnie obcy.


Chcę, żeby tu był. Chcę, żeby mówił do mnie, nieważne co, po prostu, żeby mówił, uwielbiam go słyszeć. Uwielbiam w nim jego komputerową manię i to, jak próbuje mi cokolwiek wytłumaczyć, zanosząc się przy tym śmiechem. Chcę go, z każdą wadą, z każdą chorobą, ze wszystkim. Chcę go takiego, jakim jest. Chcę patrzeć na jego zmrużone oczy, za każdym razem, kiedy się uśmiecha. Chcę trzymać go za rękę i szeptać na ucho, że go kocham, bez świadomości, że kogoś ma, że zaraz do niej pójdzie. Chcę, żeby znowu, jak kiedyś, mówił mi, że uwielbia, gdy się uśmiecham. Chcę, żeby był mój.

bo wiesz, nieważneczy to prawdziwa miłość, letnie zauroczenie, szalona miłość czy totalnezłudzenie, czy moglibyście być razem do końca życia czy tylko przez dziesięćminut – boli tak samo gdy ktoś ci to odbiera. bo tak samo umiera nadzieja, a nadziejajest zawsze prawdziwa.

chciałabym wreszcie wyrzucić z siebie wszystko to co boli. chciałabym powiedzieć Ci, co tak na serio czuję, że to Ty od pewnego czasu jesteś najważniejszym szczegółem, w tym pieprzonym życiu. że jeszcze nikt nie zamieszał mi tak w sercu i nikogo ust nie pragnęłam tak bardzo jak twoich. wiem jak jest, ja jestem tu a Ty tam, chociaż dzieli nas tak wiele to coś jednak cholernie przyciąga, z każdym dniem coraz bardziej.. to boli. boli mnie świadomość, że może pewnego dnia staniesz się tylko jednym, z tych jebanych snów, że pewnego dnia podziękujesz za wszystko i odejdziesz bez wyjaśnień.



Nawet nie wiesz, jak to boli. Gdy dwie najważniejsze dla Ciebie osoby chcą zrobić wszystko żeby Cię zniszczyć. Dwie najważniejsze osoby w Twoim życiu, za które bez zastanowienia oddałbyś życie. Nie wiesz, jak to jest gdy codziennie czujesz totalny brak chęci do życia, i pustkę w sercu. W sumie nie czujesz, że nawet posiadasz serce. Po prostu wszystko w Tobie pęka. Potrzebujesz leku. A jedynym sposobem na pozbycie się bólu po tym co bliskie osoby Ci wyrządziły jest ŻYLETKA. Wachasz się, lecz nie na krótko. Przykładasz ją do skóry ręki, i przejeżdżasz nią delikatnie. Z twojej ręki zaczyna cieknąć stróżka krwi. Co czujesz? Ulgę. Prawda, ale to nie trwa długo, więc robisz to ponownie, i gdy brakuje Ci już miejsca na rękach, zaczynasz szukać jakiegolkowiek innego miejsca. I znajdujesz. Stopy, idealne miejsce prawda? Zaczynasz się nacinać po raz kolejny. Boli trochę bardziej niż zazwyczaj. Ale robisz to tylko dlatego że nie potrafisz znieść już tego, ile osób Cię zraniło. I tu już nie chodzi o te dwie osoby. Tu chodzi już dokładnie o wszystko. O wspomnienia które na nowo w Tobie odżywają i codziennie sprawiają Ci co raz to gorszy ból, powodując nałóg - żyletkę. Z czasem zaczynasz traktować ją jako przyjaciółkę. Jako najlepszą przyjaciółkę, ponieważ czujesz się samotny. Samotny bez osób które potrafiły zawsze sprawić aby twój dzień był lepszy. W pewnym momencie nie wytrzymujesz. Wybaczasz im. Wszystko, chociaż wiesz, że nie są tego warci. I znowu to samo. Znowu nie wytrzymujesz patrzenia na to jacy są szczęśliwi aż w końcu wybuchasz. Bierzesz tabletki, jedną, dwie, trzy, cztery. Całe opakowanie, za chwile drugie. I co? nic, nie poskutowało. Dlaczego? może dlatego że masz tak popierdolenie odporny organizm że nic nie będzie w stanie go zniszczyć. Siedzisz w kącie. Myślisz. Obok Ciebie leży żyletka. Na samą myśl o tych wszystkich pierdolonych wspomnieniach, bierzesz ją i znowu to robisz. Znowu siebie zawodzisz. A obiecałaś sobie że tego nie zrobisz. To chuj, nie potrafisz dotrzymać obietnicy. Jesteś zbyt wrażliwa, zbyt krucha i za szybko we wszystko się wczuwasz. Przez to cierpisz. Cierpisz podwójnie, i zastanawiasz się nad bez bolesną śmiercią. Ale to nie możliwe prawda? Nie istnieje coś takiego jak bez bolesna śmierć. Zatracasz się. Już nikt ani nic nie jest w stanie Ciebie uratować. Jedyną pomocą jest żyletka. Robisz nacięcia w każdym możliwym miejscu. Aż w końcu nie czujesz nic. Nie ma już tego pieprzonego bólu, tego wszystkiego. A wiesz co jest najlepsze? W tym właśnie momencie zdajesz sobie sprawę, że nie żyjesz. Że twoje powieki zamknęły się na wieczność, że nie ma już tego wszystkiego co wcześniej w tobie siedziało, że tak po prostu... Umarłaś.

***
Siemaneczko, dziękuję za tyle wejść na tego bloga, jestem w szoku :o notka nie jest do końca moja, tylko ten jakby wiersz jest mój, pisałam go sama pod wpływem strasznych emocji które pragnęłam z siebie wyrzucić, i powiem szczerze że mi lepiej :) Postaram się dodawać notki systematycznie w wakacje, ale proszę piszcie komentarze, żebym wiedziała że WARTO, jest tutaj coś bazgrać :) A I PROSIŁABYM JEŻELI KTOŚ JE UDOSTĘPNIA NA FACEBOOK'U, O TO ABY PISAŁ Z JAKIEGO BLOGA BRAŁ DANY OPIS, BYŁOBY MIŁO :) to chyba na tyle..

ASK.FM - możesz zapytać, o co tylko chcesz :)
MÓJ TWITTER
gg - 44836648 - jeżeli ktoś chce być informowany o nowych notkach, to niech piszę :)

do następnej! 

2 komentarze:

  1. zarabisty bloog :D *.*
    zapraszam do mnie : http://atobylo-tak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zyciowe. Nawet bardzo. Świetnie emocje ujmujesz. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń