nie lubię wspominać, nie lubię tęsknić, nie lubię myśleć o tym, co było i porównywać tego z tym, co jest, a mimo wszystko robię to bardzo często, a wręcz powiedziałabym, że systematycznie.
Wiedz o tym, że jeśli mogłabym cofnąć czas to przeżyłabym dokładnie to samo, sekunda po sekundzie z Tobą. Niczego bym nie zmieniła. Pamiętam, że po naszej ostatniej kłótni, najbardziej lubiłam siadać na schodku przed mieszkaniem i patrzeć przed siebie. Przypominałam sobie wtedy stare, dobre czasy, gdy razem na nim siedzieliśmy i planowaliśmy naszą przyszłość, która nagle legła w gruzach. Zabawne prawda? Jak nagle wszystko może się zepsuć. Pamiętam też jak kiedyś robiłeś z siebie idiotę, tylko po to, żebym się uśmiechnęła. Kocham cię. Nie tylko za te małe rzeczy, ale również za twoje piękne oczy mimo tego, że patrzyły na mnie z taką obojętnością, za twój piękny głos, który mimo tego chłodu z którym do mnie mówiłeś, zawsze był pełen wewnętrznego ciepła, którym przepełniała go miłość do mnie.
Nie mam pojęcia, czy chociaż podejrzewasz, ile dla mnie znaczysz.Nie zdajesz sobie sprawy
Nie mam pojęcia, czy chociaż podejrzewasz, ile dla mnie znaczysz.Nie zdajesz sobie sprawy
pewnie z tego, jak cholernie cierpię gdy słyszę, że nie jesteś w humorze, że w Twoim głosie,
nie ma tego uśmiechu.Wkurza mnie wtedy, moja bezsilność i świadomość że tak mało mogę zrobić,
żebyś znów się uśmiechnął.Albo, gdy piszesz te głupie trzy kropki na końcu zdania w sms-ie.
Wtedy już wiem, że leżysz tam u siebie i pewnie nawiedzają Cię chore myśli.
Siadłam dzisiaj w śniegu, patrząc w niebo. ludzie zastanawiali się co robię i dlaczego. gdy podszedł do mnie przyjaciel i zapytał, ja tylko odpowiedziałam -dzisiejsze niebo przypomina mi jego oczy. dopóki nie bedzie ciemno, nie wróce do domu.
Wtedy już wiem, że leżysz tam u siebie i pewnie nawiedzają Cię chore myśli.
Siadłam dzisiaj w śniegu, patrząc w niebo. ludzie zastanawiali się co robię i dlaczego. gdy podszedł do mnie przyjaciel i zapytał, ja tylko odpowiedziałam -dzisiejsze niebo przypomina mi jego oczy. dopóki nie bedzie ciemno, nie wróce do domu.
Niektóre wydarzenia sprawiają, że tracę wiarę w siebie.na czole pojawia się niedobór magnezu, policzki przestają być rumiane,najlepsza piosenka wieje kiczem. zamykam się wtedy najczęściej w łazience.odkręcam wodę i tępo patrzę w zalatujący chlorem wir. pralka przypomina trochę moją głowę. moje dwa tysiące durnych pomysłów, dwa tysiące chwil smutku, dwa tysiące banalnych gestów czułości, które tak dobrze pamiętam. siedząc i machając nogami marzę o końcu świata. o czymś, co sprawi, że tępy wir zamieni się w szczęście.
Wbiegła do domu. wybuchając spazmatycznym płaczem,zaczęła się krztusić z niedowierzania. nareszcie była w miejscu gdzie nikt nie pouczał jej łez, a ona mogła dać upust emocjom. zapaliła papierosa i kucnęła w przedpokoju kręcąc głową z niedowierzaniem. zalewała się po raz kolejny łzami,których twórcą był mężczyzna za którego gotowa była skoczyć w ogień..
Przyszedł i tak po prostu oznajmił mi, że chce spróbować jeszcze raz, że ciągle coś do mnie czuje i nie potrafi wygrać z tym uczuciem. powiedział, że nigdy żadnej dziewczyny nie kochał tak długo, że to uczucie jest takie silne, że nie radzi sobie z codziennością. z uśmiechem stwierdził, że ciągle o mnie myśli i pragnie bym była przy nim, spojrzałam przypadkowo na jego ręce w oczy rzuciła mi się obrączka którą jeszcze kilka miesięcy temu podarowaliśmy sobie na znak miłości, uśmiechnęłam się i pokazałam mu swoją dłoń. zdziwił się, że ją noszę. zbliżył się do mnie i wyznał, że kocha. nie mogąc opanować radości złączyłam nasze usta które od dawna mimo rozstania pragnęły siebie nawzajem.
- wiesz.. z nami koniec. ( nie chcę Cię stracić. )
- i bardzo dobrze, miałam Cię już dosyć! ( proszę nie odchodź, potrzebuje Cię! )
- to świetnie, przynajmniej nie będziemy tęsknić. ( kurde, nie wyobrazam sobie życia bez Ciebie. )
- no i mam to w dupie. ( tęsknie za Tobą, nawet jak nie ma Cię przy mnie 5 min.. a teraz co? )
- i możesz usunąć mój numer. ( mam nadzieję, że jeszcze napiszesz. )
- zrobię to z przyjemnością. ( głupia.. przecież znam go na pamięć.. )
- chce żebyś wiedziała, że tak naprawdę nigdy Cię nie lubiłem. ( ale kochałem, kocham i będę kochał szalenie! )
- to u Ciebie tak jak u mnie? fajnie. ( kurwa mać! nikogo bardziej nie kochałam.. )
- pa. ( nie pozwól mi odejść. )
- cześć. ( nie odchodź.. )
- i bardzo dobrze, miałam Cię już dosyć! ( proszę nie odchodź, potrzebuje Cię! )
- to świetnie, przynajmniej nie będziemy tęsknić. ( kurde, nie wyobrazam sobie życia bez Ciebie. )
- no i mam to w dupie. ( tęsknie za Tobą, nawet jak nie ma Cię przy mnie 5 min.. a teraz co? )
- i możesz usunąć mój numer. ( mam nadzieję, że jeszcze napiszesz. )
- zrobię to z przyjemnością. ( głupia.. przecież znam go na pamięć.. )
- chce żebyś wiedziała, że tak naprawdę nigdy Cię nie lubiłem. ( ale kochałem, kocham i będę kochał szalenie! )
- to u Ciebie tak jak u mnie? fajnie. ( kurwa mać! nikogo bardziej nie kochałam.. )
- pa. ( nie pozwól mi odejść. )
- cześć. ( nie odchodź.. )
Stanęła naprzeciw lustra.. spojrzała w swoje odbicie, prosto w oczy.. napłynęły do nich łzy, lecz powstrzymała sie od płaczu. Była silna.. telefon, położyła obok wanny.. nalała wody.. rozpuściła włosy i powoli zaczęła sie zanurzać w wodzie .. wzięła telefon, i zaczęła czytać stare sms'y.. czytała wszystkie wiadomości po kolei.. przeczytała każdą, lecz jeden kontakt ominęła i zostawiła na koniec.. były to sms'y od NIEGO.. leżała w wannie zanurzona po szyję w gorącej wodzie i rozważała czy rozdrapywać blizny... Brakowało jej go.. tęskniła cholernie.. postanowiła powspominać.. czytała sms'y ale tym razem nie miała siły powstrzymać łez... Stała sie bezsilna... Płakała długo.. trzymała telefon z wybranym sms'em "Kocham Cię''.. spojrzała na ekran i odłożyła komórkę, po czym wzięła żyletkę swojego ojca.. zaczęła nacinać ręce.. nie umiała sobie poradzić.. to było jedyne wyjście... Na ręce wycięła napis.. " Na zawsze Ty"... Nie było to czytelne, nikt by tego nie przeczytał, ale jej wystarczyło że to ona wie co znaczy ten ślaczek.. kiedy woda zmieniła kolor od krwi wynurzyła sie z wanny i zarzuciła na siebie szlafrok... Nie spojrzała w lustro, wstydziła się.. wstydziła sie swojego grymasu twarzy kiedy na siebie spojrzy.. wyszła z łazienki zostawiając plamy krwi na podłodze.. tego dnia była nadzwyczaj nieobecna niż zazwyczaj.. jej rodzice wiedzieli że coś ją trapi.. wiedzieli że coś z nią nie tak, ale jednak nie robili nic by jej pomóc a ona błagała o to!. Nie zwracali na nią uwagi.. mieli ją gdzieś. Włączyła laptopa. Wraz z uruchomieniem Facebook'a włączyła muzykę.. tego dnia słuchała "Devils teras". Włączyła czat. Jej przyjaciółka była dostępna, lecz jednak nie napisała... Była zajęta. Nagle on napisał.. chłopak trzyma sie wersji że są przyjaciółmi.. rozmowa jak każda zaczęła się od zwykłego "Hej". Kiedy nastało pytanie co u niej słychać, napłynęły jej łzy do oczu i zaczęła pisać jak bardzo go kocha, jaki jest dla niej ważny i ze nie umie bez niego żyć! Jest dla niej wszystkim, kocha go najmocniej na świecie! Że zawsze może na nią liczyć!.. po 10 minutach pisania spojrzała w monitor i zaczęła wciskać klawisz kasujący. Na jego pytanie odpowiedziała "a dzień jak co dzień, ale bardziej emocjonalny. A u ciebie?".....-" dobrze, żyje jakoś ale nie jest zbyt genialnie ;/ " odpowiedział...Z brakiem ciekawości spytała dlaczego?... Zaczął pisać jej o swoich uczuciach, były one wspaniałe i czułe..... Niestety nie żywił ich do niej.. spojrzała w okno i napisała że musi kończyć, odezwie się później. Zakradła się do kuchni i ukradła po 3 papierosy od matki i ojca.. zamknęła się w pokoju i przy uchylonym oknie zaciągała się mocno.. spojrzała prosto i zobaczyła zakochaną parę.. trudno było jej pomyśleć że ona kiedyś czula to samo co ci do siebie.. gdy wypaliła ostatniego papierosa poszła do łazienki i znów zaczęła się ciąć... Kreska za kreską.. na rękach i nogach.. rzuciła zakrwawioną żyletkę do zlewu, i tym razem spojrzała na siebie.. w swoich oczach zobaczyła wszystko... Uczucia, przeżycia... WSZYSTKO. Wbiegła do pokoju i zaczęła krzyczeć.. wyciągnęła ręce przed rodziców a oni stanęli jak wryci... Nie czuli sie winni a przecież to też przez nich.. nigdy jej nie rozumieli.. Przez długi czas była sama i cierpiała.. blizny na rękach i nogach tylko jej go przypominały... Nie umiała zapomnieć.. ciągle go.pragnęła.. wkońcu wzięła się w garść. Spotkała się z nim. Pokazała mu blizny i opowiedziała wszystko.. on usiadł i nagle zdał sobie sprawę że ją kocha... Ona uśmiechnęła sie i odpowiedziała- "żyłam z nadzieją że mi to powiesz, ale skarbie tak nadzieją dziś umarła. Teraz mam na ciebie wyjebane tak jak ty miałeś na mnie. Trzymaj sie skarbie".. gdy odwrócił sie zobaczył ją jak trzyma poranioną ręką chłopaka który po raz pierwszy od bardzo długo wywołał taki uśmiech na jej twarzy, że wraz z ustami śmiały sie oczy. była szczęśliwa. Teraz wiedziała że blizna na nadgarstku " na zawsze Ty" jest dla tego który uczynił ją szczęśliwym.
Idziesz z kimś, wydawało by się z kimś najważniejszym, przez swoje życie, nagle stajecie na rogu dobrze znanej wam ulicy, bo przecież chodzicie tędy co dzień, jednak okazuje się, że każde z was chce iść w inną stronę i jeśli żadne z was nie poświęci swojej dumy i swojego ego, to wszystko co tworzyliście rozpieprzy się od tak . jedno małe nieporozumienie dotyczące dalszej drogi, jest w stanie skreślić tak po prostu skreślić wszystkie wasze wspólnie spędzone dni.
Minęło sporo czasu odkąd widziałaś go ostatni raz. Myślisz, że się z niego wyleczyłaś, zapomniałaś, żyjesz własnym życiem. Aż nagle go widzisz. Serce zaczyna bić jak szalone i nie chce przestać. Uświadamiasz sobie, że nie zapomniałaś. Uświadamiasz sobie, że wciąż kochasz.
Ciągle słyszymy od rodziców, że my mamy beztroskie życie, że jedynym obowiązkiem jest nauka. Nienawidzę tych stwierdzeń. Czy oni nie widzą,że każdy ma problemy, każdy ma problemy odpowiednie do swojego wieku.Dla małego dziecka problemem , jest to, że śnieg znikł, a dla nas? Dla nas. Tu zaczynają się schody. Pierwsze miłości, nauka, lekcje, zakazy,nakazy, zranienie, myśli samobójcze, przecież mamy masę spraw, masę decyzji do podjęcia, ale nie. Przecież my prowadzimy beztroskie życie,które jak widać nie jest wcale takie kolorowe.
Bo widzisz, jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy. Rozumiesz mnie? NIGDY. Choćby nie wiem co zrobił, gdzie był i z kim był. Zawsze wracasz, nieważne jakby Cię zranił. Czekasz i zastanawiasz się co teraz robi, gapisz się całymi dniami na telefon, oczekując że zadzwoni. Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz. Bezwarunkowo. O niego, o jego szczęście, o to żeby cieszył się każdym dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo TA osoba jest wszystkim co masz na tym świecie, co Cię tu trzyma. Jest czymś więcej niż tlen, jest sensem każdego Twojego dnia, każdych Twoich wzlotów i upadków. A gdy upadasz, podnosisz się tylko i wyłącznie dla niej. Tak, to właśnie jest miłość.
Wiedz o tym, że jeśli mogłabym cofnąć czas to przeżyłabym dokładnie to samo, sekunda po sekundzie z Tobą. Niczego bym nie zmieniła. Pamiętam, że po naszej ostatniej kłótni, najbardziej lubiłam siadać na schodku przed mieszkaniem i patrzeć przed siebie. Przypominałam sobie wtedy stare, dobre czasy, gdy razem na nim siedzieliśmy i planowaliśmy naszą przyszłość, która nagle legła w gruzach. Zabawne prawda? Jak nagle wszystko może się zepsuć. Pamiętam też jak kiedyś robiłeś z siebie idiotę, tylko po to, żebym się uśmiechnęła. Kocham cię. Nie tylko za te małe rzeczy, ale również za twoje piękne oczy mimo tego, że patrzyły na mnie z taką obojętnością, za twój piękny głos, który mimo tego chłodu z którym do mnie mówiłeś, zawsze był pełen wewnętrznego ciepła, którym przepełniała go miłość do mnie.
***
Cześć. Może taki krótki wstęp, postanowiłam przenieść tutaj bloga - http://wyjebanenaświat.blog.onet.pl - którego prowadzę już dosyć długo, ponieważ na onecie, nie podoba mi się teraz, jak tam jest. Będę dodawać opisy dłuższe jak i krótsze. Ta notka jest dosyć długa i smutna, lecz nie długo dodam coś wesołego. To na tyle, jeżeli mi się coś przypomni to napiszę przy następnej notce.
Podobają mi się ;)
OdpowiedzUsuń